Jacek Kardasiewicz poświęcił trochę wolnego czasu na „okiełznanie” bardzo modnego ostatnio określenia „rozpiętość tonalna”. Fragment poniżej, po więcej zapraszamy jak zwykle na forum…

„Rozpiętość tonalna w fotografii cyfrowej to rodzaj „wytrycha”, który często ułatwia wytłumaczenie różnych problemów z rejestracją cyfrowego obrazu, albo „łom”, który pozwala na „siłowe” przeforsowanie swoich mniej lub bardziej sensownych pomysłów i domysłów. Użycie pojęcia rozpiętości tonalnej praktycznie zamyka dyskusję, bo dokładnie nie wiadomo jak i czym to mierzyć, i co z czym porównywać. Nie bardzo wiemy co zarejestrowała matryca, a co oglądamy na monitorze i jaki wpływ na to wszystko ma rozpiętość tonalna. Ktoś pisze, że S3PRO ma cudowną rozpiętość tonalną, znacznie lepszą niż wszystko inne, co człowiek wymyślił, a za chwilę ten sam ktoś pisze, że zdjęcia robi w formacie JPEG. Ktoś inny porównuje zdjęcia robione różnymi aparatami cyfrowymi i na podstawie tego, co wyświetlił sobie na ekranie monitora, twierdzi autorytatywnie, że widzi bardzo duże różnice w rozpiętości tonalnej matryc tych aparatów. Czy to jest w ogóle możliwe? Ktoś inny zachwyca się programami dla technik HDR, nie zdając sobie sprawy jakie są konsekwencje używania tych technik dla kolorystyki zdjęć. Może warto to choć trochę uporządkować”…

czytaj więcej…